Opis wypadku / błędu
Sytuacja: Wspinałem się na sportowo ubezpieczonej, ok. 25-metrowej drodze w popularnej dolince podkrakowskiej. Przeloty były dosyć daleko, ale z dołu wydawało się, że runout najwyżej skończy się długim, lecz bezpiecznym lotem. Droga szła ostrzem filara, który z dołu wyglądał na pionowy albo wręcz nieco połogi, co okazało się złudną perspektywą, bowiem w praktyce się nieco przewieszał. Była to ostatnia droga z lewej na skałce. Oprócz tego, bardziej na lewo znajduje się osobna ściana z połogimi drogami tradowymi.
Opis wypadku: Doszedłem do przedostatniego ekspresa (6tego), wpiąłem ekspresa i zamierzałem się do niego wpiąć, ale w tym momencie, będąc przy ekspresie biodrami, poleciałem. Przygotowałem się na długi lot, bo ostatni przelot miałem 3.5m niżej, ale po 7-8m lotu zamiast zahamować na linie, uderzyłem dolną częścią pleców w skałę z połogimi drogami tradowymi pode mną.
Konsekwencje: Mogły być o wiele gorsze. Wyszedłem z sytuacji obronną ręką i skończyło się to „tylko” złamaniem kości krzyżowej w 2 miejscach bez przemieszczeń. Po miesiącu wróciłem na nogi i do wspinania.
Wnioski
- Wspinanie sportowe nie zawsze jest bezpieczne! Należy być czujnym i nieustannie oceniać ryzyko. To, że droga jest obita i była chodzona nie znaczy, że na pewno jest bezpieczna.
- To, że coś z dołu wygląda bezpiecznie, nie znaczy, że z góry jest bezpieczne (zła perspektywa).
- (osobista perspektywa) Unikam dróg na formacjach przewieszonych, gdy bo bokach albo pod spodem coś sie znajduje. Lekko zła asekuracja, lekko złe obicie i mamy podobny przypadek.
- Kask elementem obowiązkowym. Gdybym poleciał minimalnie inaczej, nie pisałbym tego wpisu (nie miałem kasku).
Dodaj komentarz