Ostatnie 115 km do celu przejechaliśmy Starym Kolejowym Szlakiem, prawie w całości po asfalcie bez samochodów. Na wieczór, zgodnie z planem, dojechaliśmy do Kołobrzegu i cały następny dzień spędziliśmy odpoczywając nad morzem :)

Zacznij od początku.

Ostatnią noc na trasie spędziliśmy w Cieszynie, w Agroturystyce pod Jesionami. W porządku kwatera, chociaż kuchnia średnio wyposażona. Noże tylko do smarowania, nie było też czym zapalić kuchenki gazowej, więc jeśli planowalibyście tam nocleg, to zaopatrzcie się odpowiednio ;)

fot. Kiepo Aman

Po śniadaniu, jak zwykle z pół-godzinnym opóźnieniem, wyruszyliśmy na trasę. Po 500 m wjechaliśmy na Stary Kolejowy Szlak – szlak rowerowy poprowadzony po nasypie starej linii kolejowej. Piękna asfaltowa droga wśród zieleni, specjalnie dla rowerów. Super!

Stary Szlak Kolejowy
Stary Szlak Kolejowy
Stary Szlak Kolejowy

Po 30 km, za Połczynem-Zdrój szlak skręca na drogę publiczną, ale wciąż jest to przyjemna jazda bez ruchu samochodowego.

Stary Szlak Kolejowy
Stary Szlak Kolejowy

Spodziewałam się, że ostatniego dnia wszyscy będą zmęczeni, a okazało się, że mieliśmy tempo jak nigdy! Nawet nasze największe „pijaki”, które w poprzednich dniach co chwilę potrzebowały przerwę na piwo, a właściwie to najbardziej oni, cisnęli bez zatrzymywania i już po 3,5 godzinach byliśmy w połowie drogi, w Białogardzie. Mimo że wiatr nie pomagał.

Zrobiliśmy 2 godz. przerwy na rynku i dopiero ruszyliśmy dalej. Za Białogardem Stary Kolejowy Szlak przez pewien czas nie jest oznaczony, więc kierowaliśmy się Szlakiem Solnym, wzdłuż rzeki Parsęta. Przez kilka kilometrów teren był trochę trudniejszy, ale była też miła przerwa nad wodą.

szlak solny
szlak solny

W Karlinie, ok. 17 km za Białogardem ponownie pojawia się asfaltowy szlak rowerowy, który prowadzi aż do Kołobrzegu.

Stary Szlak Kolejowy
Stary Szlak Kolejowy

Udało się zdążyć na zachód słońca :)

zachód słońca

Następnego dnia przejechaliśmy się fragmentem szlaku rowerowego R10 do Ustronia Morskiego. To bardzo popularny szlak prowadzący między Świnoujściem a Helem. Fragment, który jechaliśmy bardzo ładny, ale jak dla mnie, za dużo ludzi, zwłaszcza w pobliżu miejscowości. A była to połowa maja, piątek, z niezbyt dobrą pogodą. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nie warto wybierać się na ten szlak, a już na pewno nie w sezonie.

szlak rowerowy R10
szlak rowerowy R10
szlak rowerowy R10
szlak rowerowy R10

Dopiero gdy padać zaczęło, ludzie się pochowali, a na trasie pojawiło się to, co bardziej lubię obserwować – dzikie zwierzęta ;)

gęsi

A najbardziej cudowny był wieczorny zachód słońca :)

zachód słońca
zachód słońca

Tak zakończyła się nasza tygodniowa wyprawa rowerowa. Następnego dnia wsiedliśmy w pociąg i wróciliśmy do domu. Mieliśmy w nogach ok. 720 km, zrobionych w ciągu 7 dni, miejscami po niełatwym terenie.

Przed wyjazdem miałam lekkie obawy, czy dam radę, bo co prawda dystanse dzienne wiele razy robiłam dłuższe, ale nigdy nie jeździłam dłużej niż 2-3 dni z rzędu. Okazało się jednak, że na koniec nawet nie byłam aż tak bardzo zmęczona, to znaczy przewidywałam, że będę bardziej ;) I wcale nie miałam dosyć roweru na najbliższe tygodnie, ale ochotę na kolejne wycieczki :)

Loading

Jeśli uważasz, że ten artykuł jest przydatny, możesz podziękować mi, kupując symboliczną kawę. Postaw mi kawę na buycoffee.to Dziękuję :)

Może cię też zainteresować