Trasa na trzeci dzień wyprawy do Kołobrzegu zakładała przejazd przez Sierakowski Park Krajobrazowy i Puszczę Notecką. Dystans nie był długi – ok. 100 km, ale duża część trasy prowadziła po polnych i szutrowych drogach. Było też sporo niewielkich podjazdów i zjazdów.
Noc spędziliśmy w hostelu w Bytyniu przy ul. Lipowej. W przeciwieństwie do poprzedniego dnia, tutaj na wyposażeniu mieliśmy tylko mikrofalówkę i czajnik, więc niektórzy woleli zjeść śniadanie na Orlenie, po kilku kilometrach trasy.
Ja na początek zajechałam nad pobliskie Jezioro Bytyńskie, którego poprzedniego dnia nie mieliśmy czasu zobaczyć.
Następnie, podczas gdy część zespołu jadła hot-dogi, ja z innymi wjechaliśmy na niewielkie wzgórze, z którego rozpościera się widok na kopalnię odkrywkową i okoliczne pola.
Potem już wspólnie, ruszyliśmy w kierunku Sierakowa.
Po drodze czekała nas krótka piękna ścieżka między dwoma jeziorami w Lubosinie…
trochę gładkiego asfaltu, trochę lasów i pól…
oraz przerwa nad jeziorem w Łężcach, do którego prowadzi całkiem stromy i długi zjazd.
Następnie przez pola i lasy udaliśmy się do położonego kilka km dalej, oznaczonego na mapie „punktu widokowego”.
Okazało się, że jest to „Góra Głazów” z małym wzniesieniem, z którego widać okoliczne pola i lasy. Ładnie, ale szału nie ma. Są jednak stoliki i wiata, więc przyjemne miejsce na odpoczynek.
Stamtąd do Sierakowa jest jedynie 7 km, ale trasa wyszłaby nam za krótka gdybyśmy pojechali najkrótszą drogą, dlatego udaliśmy się na południe, a po 3 km skręciliśmy na zachód i jadąc po lasach, w okolicach jezior, wydłużyliśmy ten fragment do ponad 20 km.
Trasa prowadziła przyjemnymi ścieżkami, fragmentem Europejskiego długodystansowego szlaku pieszego E11.
Przed samym Sierakowem skręciliśmy jeszcze w kierunku Jeziora Lutomskiego, aby przejechać ścieżką wzdłuż niego.
Najpierw jednak musieliśmy przedrzeć się przez krzaki…
a następnie powtórka z rozrywki, czyli tak jak dzień wcześniej, aby dostać się nad jezioro, musieliśmy do niego zjechać / zejść. Tutaj do wyboru schody albo wąska, stroma ścieżka pokryta liśćmi.
A potem 2 km pięknej trasy z widokiem na jezioro i tym razem po drugiej stronie nie było przeszkód :)
Po 7,5 godzinach i 65 km od wyruszenia na trasę, dojechaliśmy do Sierakowa na wyczekiwany obiad. Tym razem padło na Obiady u Ani, gdzie, podobnie jak dzień wcześniej, najedliśmy się dużymi, niedrogimi porcjami.
Kolejne 10 km jechaliśmy po pustej asfaltowej drodze,
po czym skręciliśmy w prawo i rowerowym Szlakiem Akademickim po chwili dojechaliśmy nad Jezioro Barlin. Tam zrobiliśmy kolejny postój. Dwóch śmiałków postanowiło popływać w lodowatej wodzie, natomiast pozostali, ubrani w bluzy – patrzyli ;)
Stamtąd do Kamiennika, w którym mieliśmy zarezerwowany nocleg zostało 20 km przez Puszczę Notecką. Obawialiśmy się, że może być to ciężkie 20 km, w piachu po kostki, tak jak to często bywa w lasach świerkowych, okazało się jednak, że przez cały dystans mieliśmy wygodną, szeroką drogę szutrową.
Ok. 21 dojechaliśmy do Rancha Bonanza. Bardzo przyjemne miejsce na nocleg, chociaż kuchnia jest mała i zrobienie porządnej kolacji czy śniadania dla całej dużej grupy nie byłoby łatwe.
Kolejnego dnia czekał nas Drawieński Park Narodowy i meta nad jeziorem koło Ińska.
Dodaj komentarz