widok z anicy kuk

Paklenica: 21,5 godziny, żeby zdobyć Anicę Kuk

Anica Kuk to najwyższa ściana w Paklenicy. Już pierwszego dnia naszej wizyty w tym rejonie postanowiliśmy z kolegą na nią wejść. Trochę czasu nam to zajęło ;)

Aby dostać się na szczyt Anicy Kuk, wybraliśmy dwie, teoretycznie łatwe drogi: 120-metrową Karabore (5b) i następującą po niej Brid za veliki čekić (też 5b), mającą ok. 150 metrów.

Na parkingu byliśmy o 8 rano, ale przed nami był jeszcze jeden zespół, dlatego zaczęliśmy wspinanie dopiero po 9.

Na rozgrzewkę krótka, ale dosyć siłowa przewieszka na pierwszym wyciągu, wycenionym na 5a.

paklenica, karabore

Według topo zaraz za przewieszką jest stanowisko, ale naprawdę nie ma go, więc wyciąg łączy się z kolejnym, idącym w zacięciu 4b.

Następnie 5b idące głównie kominem i zacięciem, z jednym siłowym miejscem. Cieszyłam się, że nie mi przypadło prowadzenie tego wyciągu. W ogóle nie najlepiej się czuję w takich formacjach, a tutaj wydawało mi się wyjątkowo trudno, jak na 5b.

paklenica, karabore

Mi przypadł kolejny wyciąg – 5a, idący po połogiej płycie. W takich formacjach z reguły idzie mi dobrze, ale tutaj zupełnie nie czułam się, jak na 5a… Miałam też problem z wypatrzeniem mojej drogi, bo równolegle, blisko siebie idą 3 albo i 4 obite drogi i w topo nie są zaznaczone wystarczająco dokładnie. Nie wiem, czy nie szłam częściowo wariantem 5b. W każdym razie poprowadziłam wyciąg do końca.

Ogólnie, droga była w miarę dobrze obita. W jednym miejscu dołożyłam frienda, ale można się obejść bez sprzętu do tradu. Natomiast do wycen dołożyłabym jeden stopień, tzn. 5b, 5a, 5c, 5b – tak w moim odczuciu byłoby mniej więcej adekwatnie.

Droga kończy się na szerokiej półce, do której dociera też wiele innych dróg. Był początek majówki, długi weekend mieli nie tylko Polacy, więc na ścianie tłoczno.

paklenica, stup

Trudności na drodze oraz konieczność oczekiwania aż zwolnią się stanowiska sprawiły, że była już godzina 14. A właśnie 14 proponowałam jako godzinę graniczną, tzn. jeśli do tej godziny nie zrobimy Karabore, mieliśmy odpuścić dalsze wspinanie i zjechać na dół. Kolega proponował godzinę 12, ale będąc już na półce, miał ochotę wspinać się dalej.

No więc poszliśmy dalej. Przed nami tylko jedna para dziewczyn, też z Polski, natomiast reszta wspinaczy zjeżdżała.

Brid za veliki čekić to 8-wyciągowa droga biegnąca mniej więcej filarem. Z półki, na której kończy się Karabore trzeba do niej podejść terenem w ogóle nie wycenionym w topo, ale w moim odczuciu tak ze 3, 4 można by dać.

Pierwszy wyciąg to ciekawy trawers w lewo. Według topo 4a, ale za brak stopni ja bym jednak dała tak z 5a. Następnie pion, niby 4b+, po którym miało być stanowisko, ale nie było, więc połączyłam z trawersem w prawo, niby 4b.

paklenica, brid za veliki cekic

W dole piękna lufa, a na zegarku 16:30…

paklenica, brid za veliki cekic

Wspomniane wcześniej dziewczyny z tego stanowiska zdecydowały się zjechać. Domyślałam się, że to może być ostatnia szansa na w miarę wygodny wycof i zaczęłam się zastanawiać, czy nie powinniśmy zrobić tak samo. Przed nami było jeszcze 6 wyciągów, w tym 5b i trzy 5a, a ja przed chwilą na 4b wisiałam na bloku i nie wiedziałam, co zrobić… Wiedziałam, że na pewno będziemy schodzić po ciemku, a być może będziemy kończyć wspinanie też już w ciemności. Dla mnie jednak ciemność nie jest dużym problemem. Jest wtedy trudniej, wszystko idzie wolniej, ale wspinałam się kilka razy po ciemku, więc wiem, że to nie jest tragedia. Dlatego jak kolega powiedział, że on by pocisnął, zgodziłam się bez wahania. Chyba też oboje cały czas mieliśmy w głowie, że „przecież to tylko piątki, nie mogą być takie trudne, szybko pójdzie”.

Pierwszy z piątkowych wyciągów rzeczywiście poszedł sprawnie. Za nim trójka, też bez problemów.

paklenica, brid za veliki cekic

Następnie czekało nas 5b… Najpierw przerwa na jedzenie i picie, i w górę… To znaczy trzy kroki do góry i w dół. Jeszcze raz… i jeszcze raz, aż w końcu kolega powiedział, że nie ma szans, głowa nie pozwoli mu dojść do pierwszej wpinki.

W przewodniku (autorstwa Borisa Čujića) każda droga ma oznaczenie, jak dobrze jest obita. Od S1 (najlepsze) do S6 (najgorsze). Zarówno Karabore, jak i Brid za veliki čekić są oznaczone jako S2, co według przewodnika znaczy, że loty mogą mieć maksymalnie 10 metrów długości z mało prawdopodobnymi konsekwencjami. To nie zawsze jest prawda. Tutaj pierwszy spit był na wysokości ok. 5-6 metrów, nie dało się wcześniej nic dołożyć, a upadek prawdopodobnie miałby poważne konsekwencje, bo na półkę.

Zaznaczyłam tego spita, bo mogłoby być trudno wypatrzeć ;)

Nie było mowy, żebym poszła tu w zacięciu. Jedyny sposób jaki widziałam, to klinowanie stóp w rysie i w ten sposób małymi kroczkami do góry. Udało się. Ale nie chciałabym tego powtarzać!

Dalej wcale nie było łatwiej. Dopiero trzecią wpinkę można zrobić stojąc jedną nogą na dużym wygodnym stopniu. To znaczy na pewno jest wygodnie, jak ma się zasięg przynajmniej kilka centymetrów większy niż ja. Ja tam na palcach… ledwo, ledwo… ale sięgnęłam.

Chwila odpoczynku na bloku…

paklenica, brid za veliki cekic

…i dalej. A tam wcale nie łatwiej. Chyba niepotrzebnie wcisnęłam się w rysę, jak już chyba powinnam iść w prawo po płycie. Był dramat, jak czułam, że zaraz stamtąd wylecę, a linę miałam za sobą. Kilkumetrowy lot z liną za nogami… to nie byłoby fajne. Ale udało mi się zaklinować kolano, chwilę odpoczęłam, uspokoiłam się i poszłam dalej. I w końcu zrobiło się łatwo :)

paklenica, brid za veliki cekic

Godzinę zajęło mi poprowadzenie tego wyciągu.

Na horyzoncie piękne morze i zachodzące słońce…

paklenica, brid za veliki cekic

…a przed nami jeszcze 3 wyciągi.

Dwa ostatnie (oba 5a) robiliśmy już po ciemku. Oba prawie w ogóle nie obite, tzn. pierwszy z nich miał jeden spit, drugi chyba trzy. Wszystkie spity w cruxach, ale sprzęt do własnej asekuracji się przydał.

paklenica, brid za veliki cekic

Ostatni wyciąg podzieliliśmy na dwa, bo lina (50 m) się skończyła. Na szczęście akurat w miejscu, w którym można było zrobić stanowisko z drzewa.

Ogólnie, podobnie jak na Karabore, dodałabym mniej więcej jeden stopień do wyceny każdego wyciągu. Chociaż ten 5b, jakby był wyceniony na 6a+, to też bym powiedziała, że dobra wycena. Słyszałam wcześniej, że w Paklenicy są trudne wyceny, ale nie spodziewałam się, że aż tak…

Dotarliśmy na szczyt o 23. Myślałam, że teraz 1,5 – 2 godziny schodzenia i będzie można odpocząć. Przeliczyłam się…

Schodzić można dwoma drogami. W prawo, krócej, ścieżką zejściową dla wspinaczy lub dłuższą drogą, tzn. pójść w lewo na sam szczyt Anicy Kuk i stamtąd zejść szlakiem turystycznym. Uznaliśmy, że po ciemku będzie łatwiej szlakiem turystycznym. Poszliśmy więc w kierunku szczytu i po pewnym czasie weszliśmy na jakąś górkę. Byliśmy przekonani, że to szczyt. Co prawda w aplikacji mapy.cz GPS pokazywał mi, że jeszcze ze 150 m do szczytu, ale zdarza mi się czasami, że GPS się gubi albo lokalizacja na mapie „zawiesza się” i nie chce się zaktualizować. Pomyślałam, że teraz tak się stało i zaczęliśmy rozglądać się za szlakiem. Patrzyliśmy, szukaliśmy i nie mogliśmy znaleźć… Wszędzie tylko głazy i nic nie wyglądało na ścieżkę dla turystów.

anica kuk

Kilka razy wydawało mi się, że widzę na kamieniu czerwoną kropkę oznaczającą szlak, ale to były porosty… Co pewien czas zaglądałam na mapy.cz i za każdym razem kropka na mapie wydawała się być w tym samym miejscu, więc myślałam, że cały czas zawieszona. Widzieliśmy przed sobą zarys góry – to był tak naprawdę szczyt Anicy Kuk, ale myśleliśmy, że to jest następna góra. Nie wiem ile czasu kręciliśmy się wokół tej górki, na którą weszliśmy, ale w końcu trafiliśmy na prawdziwe, namalowane kropki oznaczające szlak. Skierowały nas do miejsca, w którym skończyliśmy wspinaczkę i stamtąd zeszliśmy jednak ścieżką dla wspinaczy. Dłużyła się strasznie… To nie była właściwie „ścieżka”, tylko porozrzucane głazy, tyle że pomalowane kropkami. Potem krótka via ferrata… potem jeszcze jedna… potem piargi… i znowu via ferrata…

zejscie z anicy kuk, via ferrata

Zmęczenie było już duże, zwłaszcza moje. Potrzebowałam kilka przerw po drodze i tak nam zeszło 6,5 godzin na zejście.

Z powrotem na parkingu byliśmy o 5:30. Już było jasno ;)

Loading

Jeśli uważasz, że ten artykuł jest przydatny, możesz podziękować mi, kupując symboliczną kawę. Postaw mi kawę na buycoffee.to Dziękuję :)

Może cię też zainteresować

Poprzedni

Wąwóz Todra: Wspinanie wielowyciągowe

Następny

Wspinanie w Chorwacji: Paklenica

1 komentarz

  1. Yo

    megaśnie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

© 2016 – 2025 Maja Kochanowska