Jestem raczej entuzjastką gór i wyczerpujących emocjonujących wypraw, ale od czasu do czasu mogę się wybrać na jakąś relaksującą wycieczkę :) Właśnie taki był spływ kajakowy po Czarnej Hańczy.
Czarna Hańcza jest popularnym szlakiem kajakowym na Podlasiu. To spokojna rzeka, odpowiednia dla początkujących kajakarzy i tych, którzy lubią relaks i kontakt z naturą. Jeśli pojedziesz tam w lipcu, tak jak my, będziesz mieć okazję obserwować łabędzie z młodymi. Widzieliśmy też kaczki krzyżówki i perkozy, a jeśli będziesz mieć więcej szczęścia niż my, może napotkasz zimorodka, wydrę lub piżmaka. Rzekę zamieszkuje też wiele gatunków ryb, w tym niektóre pod ścisłą ochroną.
Zaczęliśmy nasz spływ w Magdalenowie koło Suwałek i skończyliśmy w Jazach koło Kanału Augustowskiego. Każdego dnia pokonaliśmy ok. 25 km, a noc spędziliśmy we Frąckach w małych starych drewnianych domkach. Nie spodziewaj się tam luksusów, ale ośrodek jest akurat w połowie szlaku, więc jest w dobrym punkcie, jest tam też knajpa, w której można zjeść obiad. Ja byłam usatysfakcjonowana, ale jeśli wolisz inne miejsce noclegowe, to po drodze jest też kilka pól namiotowych.
Tak wyglądam na kajaku :)
Spływ kończy się za Śluzą Mikaszówką, jedną z kilkunastu śluz na Kanale Augustowskim. Zostały wybudowane w pierwszej połowie XIX wieku i są promowane jako atrakcja turystyczna, ale osobiście nie zauważyłam w nich nic atrakcyjnego. Po prostu czekasz, woda bulgocze, następnie śluza się otwiera i płyniesz dalej.
Kontakt z naturą podczas spływu był dla mnie zdecydowanie bardziej atrakcyjny :)












Dodaj komentarz