Kilkadziesiąt tras do objeżdżenia. Ogromny obszar aż trzech alpejskich dolin i wszystko na jednym, tanim karnecie. Brzmiało świetnie! Niestety, tylko tak brzmiało…
3 Doliny odwiedziłam w drugiej połowie sierpnia tego roku. Pierwszego dnia, przeglądając mapę bike parku Les 3 Vallees byłam zachwycona tym, co mnie czeka w najbliższych dniach. Bike park obejmuje Dolinę Belleville, Dolinę Courchevel oraz znajdującą się między nimi Dolinę Méribel. W każdej z nich znajdują się trasy rowerowe o długości nawet kilkunastu kilometrów. Najwięcej jest tras o trudności niebieskiej i czerwonej, czyli akurat na moim poziomie.
Trasy podzielone są na dwa rodzaje: Downhill i Enduro. Trasy Downhill to trasy zjazdowe, ale niekoniecznie o charakterze downhillowym. Chodzi o to, że nie ma na nich podjazdów. Na trasach typu Enduro mogą natomiast być podjazdy, ale zdecydowanie przeważają zjazdy. Niektóre trasy Enduro są też bardzo długie. To właśnie trasy tego typu dochodzą do kilkunastu kilometrów długości.
To co mi się nie podobało?
Przede wszystkim to, że trasy były mega rozjeżdżone. Wszędzie tarki, a nawet nie tarki, tylko doły. Może to kwestia końca sezonu. Może też mieliśmy pecha, że dawno nie padało, a susza przyspiesza zużywanie się tras. Ale tak było i mi to psuło frajdę z jazdy.
Po drugie, mało ciekawych tras. Wiele tras typu downhill to po prostu wąska ścieżka z zakrętami albo stromymi, ciasnymi i dziurawymi bandami. Tak wyglądają na przykład niebieska DH3 Blue Line i czerwona DH4 Tougnète Rocket w Meribel.
Tras Enduro raczej nie jeździłam, bo było za gorąco, żeby chciało mi się podjeżdżać w ochraniaczach. Byłam jednak na fragmentach niektórych tras Enduro i tyle mi wystarczyło, żeby zorientować się, że niektóre w dużej części prowadzą po zwykłych szerokich szutrowych drogach, wspólnych dla rowerzystów i pieszych.
Słabe też było to, że na początek niektórych tras nie było można dostać się wyciągiem, bo był nieczynny. Dotyczy to tras po zachodniej stronie Les Menuires oraz tras w Val Thorens.
Val Thorens to w ogóle ciekawostka. Jest to wioska położona ok. 500 m wyżej niż Les Menuires. Z tej oraz z niżej położonych miejscowości można dostać się do niej autobusem, który jeździ z przyczepką na rowery. Nieźle to zorganizowali, tylko co z tego, skoro w samym Val Thorens w zasadzie nic nie ma :) To znaczy niby jest zielona, niebieska i czerwona trasa, ale nie udało nam się dostać na ich początek. Znaleźliśmy jedynie wyciąg, którym można dotrzeć na środek niebieskiej trasy i tak oto ona wygląda:
Pozytywne było to, że z Val Thorens, jak się trochę podjedzie po asfalcie, a następnie zjedzie krótką czerwoną Pluviometre, to dojeżdża się na start niebieskiej trasy DH6 Bruyeres. A ta mi się całkiem podobała. Głównie dlatego, że widać było, że nie jest bardzo popularna, bo nie była tak bardzo zniszczona. No i kilka fajnych stoliczków, bandy nie takie ciasne, więc jakiś tam flow można było złapać.
Bo to nie jest tak, że całe 3 Doliny są beznadziejne. Co prawda po żadnej trasie nie miałam takiego „wow, ale było super, chcę jeszcze raz”, ale były trasy, po których miałam „no spoko, ta była całkiem fajna, mogę pojechać jeszcze raz”.
Do takich tras należy na przykład niebieska, 9-kilometrowa, DH2 Bellevue w Meribel.
Duże szerokie bandy na niebieskiej trasie Woodstoked w Meribel też nie takie złe.
Przyjemność sprawił mi też zjazd pierwszą częścią czerwonej trasy E4 Top Down. Tak jak to bywa na trasach Enduro, w dużej części prowadzi ona po drodze szutrowej, ale od 2:55 zaczyna się dosyć trudny i ciekawy, kamienisty fragment.
Natomiast w Dolinie Belleville całkiem ciekawa jest czerwona trasa Roc’n’Bike.
Jeśli lubisz flowowe trasy z dużymi stolikami, to być może spodobają ci się czerwone Red Line i B’hell’ville Line.

Niestety obie są krótkie. B’hell’ville Line przechodzi w niebieską Saint Martin, na której również można poskakać i gdyby nie tarki, pewnie bardzo by mi się na niej podobało.
Warto też zjechać raz do Doliny Courchevel. W samym Courchevel nic ciekawego nie ma, ale trasa E7 L’intégral ze szczytu La Saulire to kilka kilometrów bardzo widokowej i miejscami szybkiej jazdy, z wysokości ok. 2600 m na 1800 m. Trasa oznaczona jest jako czarna, ale nie wiem dlaczego, bo nie zauważyłam na niej żadnego czarnego fragmentu.

W ogóle widoki to niewątpliwa zaleta 3 Dolin. Po wyjściu z niektórych wyciągów jest naprawdę pięknie :)

Co dla początkujących w 3 Dolinach?
Właściwie nic. Są tylko trzy zielone trasy i ja byłam zaskoczona ich trudnością, bo nie spodziewałabym się na zielonych takich stromych i ciasnych band. Jednocześnie, Easy Rider i Les Girauds nawet mi się podobały. Można się miejscami rozpędzić i gdzieś tam sobie skoczyć.
Nie polecam więc jechać do Les 3 Vallees, jeśli dopiero zaczynasz bawić się w zjazdy. Lepiej najpierw zdobyć umiejętności na przykład w bike parku w Zieleńcu, Dolni Moravie, czy na Srebrnej Górze i w 3 Doliny wybrać się jak już będziesz jeździć po czerwonych trasach.
Co dla zaawansowanych w 3 Dolinach?
Ja, jakbym była bardziej zaawansowana, to pewnie cieszyłabym się jazdą po czerwonej DH6 Motta Red. Można sobie tam polatać, ale ja, przynajmniej na razie, kilkumetrowe hopy z dziurą omijam ;)
Najtrudniejsza do przejechania jest czarna DH10 GForce, która, jak widać, mnie trochę przerosła.
Właściwie przerosła mnie też czerwona Forest Jump, bo nie spodziewałam się, że na czerwonej trasie będzie drop, z którego nie da się zjechać ani nie da się go ominąć, i to zaraz przed zakrętem.
Tak więc coś tam jest dla zaawansowanych, ale stosunkowo mało.
Generalnie, fajnie było zobaczyć nową miejscówkę i pojeździć wśród pięknych krajobrazów. Trasy mnie nie zachwyciły, ale pewnie lepiej bym się bawiła na początku sezonu, gdy nie są jeszcze tak zniszczone.
Dużą zaletą tego bike parku jest niska cena karnetów. 7-dniowy karnet kosztuje tylko 89 euro, a dla 3-osobowej grupy 227 euro, czyli wyszło ok. 50 zł za dzień za osobę. Ta niska cena, jak można by pomyśleć, wcale nie przyciąga tłumów ludzi. Zwykle wchodziło się na wyciąg bez żadnej kolejki.
W kolejnym poście opiszę pobliski Bike Park La Plagne, do którego wyrwaliśmy się na jeden dzień.
Dodaj komentarz