Właściwie „bike park” – w cudzysłowie, bo nie ma tam wyciągu, ale za to są samochody z przyczepami na rowery, dzięki którym można cieszyć się zjazdami bez męczenia się na podjazdach. Świetna miejscówka dla średniozaawansowanych, ale początkujący i bardziej doświadczeni też znajdą tam coś dla siebie.
Srebrna Góra oferuje 26 km tras (nie licząc singla podjazdowego), z których większość jest na poziomie czerwonym. Trudniej zliczyć liczbę tras. Teoretycznie jest ich 15, ale niektóre mają 3-4 km długości, a niektóre 300 – 500 m i są łącznikiem między jedną trasą a drugą.
Na górę można dostać się busem albo tarpanem w cenie 20 zł za wjazd. Samochody zatrzymują się w miejscu, z którego startuje większość tras.
Tarpany i busy nie zabierają rowerów elektrycznych. Dla osób na takich rowerach wstęp na trasy kosztuje 30 zł / dzień, a podjechać można singlem albo drogą szutrową.
Dużą zaletą Srebrnej Góry jest to, że wiosną, kiedy wyciągi w bike parkach jeszcze nie działają albo jesienią, kiedy już nie działają – Srebrna Góra jest otwarta. Raz nawet jeździłam tam w styczniu. Było ciepło, więc na chwilę otworzyli. Mankamentem jednak jest to, że kiedy inne miejscówki są zamknięte, na Srebrnej robi się tłoczno i czasem trzeba czekać pół godziny na wjazd. Ale nawet w najbardziej tłoczne dni, ok. 14 – 15 robi się już luźniej. Najpierw ludzie idą na burgera albo pizzę, a potem już zawijają się do domu.
A burgery i pizza z foodtrucka w Srebrnej są naprawdę dobre! Na miejscu jest też wypożyczalnia rowerów, serwis oraz sklep z odzieżą, ochraniaczami itp., a więc wszystko co potrzeba.
Nie zabrakło też placu treningowego. Są na nim trzy dropy o różnej wielkości, stoliki, pumptruck, wąskie kładki, hopki i bandy, więc można dobrze się rozgrzać i poćwiczyć pokonywanie przeszkód, które są na trasach.
Trasy rowerowe na Srebrnej Górze
Zacznijmy od najłatwiejszych.
Najłatwiejsza i jednocześnie najdłuższa trasa to Red Line (D). Jedyna, która zaczyna się na samym szczycie Gołębiej.
W poprzednich latach dojazd do niej wymagał ok. 15 – 20 minut pedałowania pod górkę od miejsca, w którym zatrzymują się tarpany / busy. W tym roku jest specjalny bus, który dojeżdża na samą górę (w takiej samej cenie).
Trasa ma 6 km (w tym kilka krótkich podjazdów) i pod względem technicznym jest niebieska. Nie jest idealnie wygładzona, tak jak na przykład większość Singli Glacensis, ale powoli każdy powinien dać na niej radę i z powodzeniem wystarczy zwykły rower górski z jakimkolwiek amortyzatorem albo i bez.
Jesienią 2023 r. górna część trasy została odnowiona i poprawiona. Są tam teraz duże bandy i jedzie się znacznie płynnie i przyjemniej niż wcześniej. Poniżej na pierwszym nagraniu możecie zobaczyć górną część a na drugim, dalszy zjazd.
Pod koniec trasa D zjeżdża do Villi Hubertus, skąd mamy ok. 200 m łagodnego podjazdu po asfalcie i ostatnią sekcję, która kończy się na początku trasy F (eFka). Trasa ta ma trochę ponad 1 km długości i też jest niebieska, ale zupełnie początkującym może miejscami wydawać się stroma. Jest to szybka trasa z dużymi bandami i kilkumetrowymi stolikami.
Kolejna pod względem trudności jest trasa A. Prawie 3,5 km jazdy z dużą ilość band i zakrętów. Można przejechać powoli, ale można też bardziej się rozpędzić i poskakać na wielu małych hopkach.
Trasa B to kolejny zjazd ok. 3 km długości, już trochę trudniejszy. Trudna jest zwłaszcza pierwsza część, na której znajdują się strome zjazdy po korzeniach. Druga część ma natomiast zupełnie inny charakter – jest szybka, gładka z dużą ilością hopek.
Trasa C ma prawie 4 km długości, ale w tym kilkaset metrów podjazdu. Znajdują się na niej dwa charakterystyczne miejsca, które spędzają sen z oczu wielu bywalcom Srebrnej Góry ;)
Pierwsze z nich to ścianka z korzeniami, z której zjechałam dwa lata temu, jak dopiero co zaczynałam jeździć enduro, ale już rok później bałam się to powtórzyć, bo mam wrażenie, że te korzenie coraz bardziej wystają.
Drugie miejsce to wąwóz, w którym mamy kilka przeszkód jedna po drugiej – dwa dropy z ziemi, większy drop z kładki i dwa gapy. Dopiero niedawno zaliczyłam wszystkie z nich.
A tu cała trasa:
Już C jest miejscami dosyć trudną trasą – to znaczą taką typową czerwoną, ale przejdźmy teraz do trudniejszych.
Trasa A ma trzy krótkie warianty: A1, A2 i A3. Poniżej mój pierwszy zjazd na A1, który nie poszedł najlepiej ;)
Trasa A2 zaczyna się ścianką, która na żywo wygląda dużo bardziej stromo niż na poniższym zdjęciu. Na razie nie planuję z niej zjeżdżać, zwłaszcza że dalej podobno jest jeszcze trudniej.
Trasę A3 również musicie wyszukać sobie na YouTubie, bo na pewno minie jeszcze sporo czasu zanim sama nagram zjazd po niej.
Poza głównymi trasami, na Srebrnej Górze znajduje się kilka OSów, czyli tras, na których odbywały się zawody enduro. Chyba najłatwiejszy z nich, chociaż i tak nie taki prosty, jest Chochoł Mały. Trasa ta ma trzy części. Dwie pierwsze odbijają od trasy C i na nią wracają, a trzecia odbija od trasy CBA i dochodzi do B. Na poniższym nagraniu sam Chochoł Mały.
OS Chochoł Wielki oznaczony już jest na Trailforksie jako czarny, ale 2 lata temu na nim byłam i nie połamałam się, ale miejscami prowadziłam rower ;)
Czarna jest też druga część Lisianki, która odbija od trasy A i wjeżdża na trasę B. Trzeba umieć skręcać, żeby nią zjechać.
Poza tym jest OS Gąsiorek i OS Ostróg. Oba o długości prawie 2 km i znajdujące się trochę na uboczu, z dala od pozostałych tras. Wspomniane wyżej CBA to trawers między trasą C a trasą B i poza tym jest jeszcze krótka C1, którą, nie wiem jak to się stało, ale nigdy jeszcze nie jechałam. I do tego Kids Line, czyli małe poletko treningowe dla dzieci prawie na samym dole (można wjechać na nie z trasy B albo F).
Już kilka razy byłam na Srebrnej Górze i na pewno odwiedzę ją jeszcze wiele razy. Nie tylko dlatego, że jest tak blisko Wrocławia, ale głównie dlatego, że naprawdę podobają mi się tamtejsze traski :)
Dodaj komentarz